Czuję jak łzy napływają mi do oczu. Powoli spływają po policzkach. Nie mam siły ich otrzeć. Czuję jak zostawiają mokre ślady. Coraz bardziej wszystko staje się pokryte mgłą. Mam chęć krzyczeć, ale jestem bezsilna. Czuję jego dotyk. Szorstkie i silne dłonie. Tak, to on. Nie chcę otwierać oczu, nie chcę go widzieć. Słyszę jak coś mówi do mnie. Nie rozumiem go i dobrze. Jego palce wędrują coraz niżej. Nie chcę tego, ale nie mogę nic zrobić. Czuję jego oddech na mojej szyi, usta na ramieniu, ręce na klatce piersiowej. Nie mogę tego znieść. Uciekam. Słysze jego krzyki za sobą. Nie wiem gdzie jestem. Biegnę cały czas przed siebie. Nie chcę się odwracać. Wiem, że on tam został, ale uciekam jeszcze dalej. Wreszcie się zatrzymuje. Wszystko się kręci wokół mnie. Zaczynam tracić czucie. Coraz trudniej mi się oddycha. Upadam. Nie widzę już niczego. Zasypiam... Na zawsze...