sobota, 22 grudnia 2012

Opowiadanie #23


Siedzę sama w zamkniętym pokoju. Wybija północ. Jutro mam egzaminy, ale pieprzyć to. Pieprzyć wszystko. Byłeś, chroniłeś, kochałeś, czuwałeś, starałeś... Ale ja tego nie widziałam. Nie doceniałam tego co miałam. Teraz nie mam już nic. W ciągu jednego dnia wszystko się zjebało. Skończyły się wieczorne spacery, skończyły się godzinne rozmowy na skype, skończyło się wspólne oglądanie filmów. Skończyło się wszystko... Teraz nie wiem co ze sobą zrobić. Szukam pomocy wśród przyjaciół. Nagle się okazuję, że żaden nie ma czasu by pogadać. Zapomniałam... Oni są szczęśliwi, ja nie. A rodzina? Nie... Codzienne kłótnie i przemoc. Jedyna Ty Babciu zawsze mnie rozumiałaś, ale nie ma cię już przy mnie. Idę na cmentarz. Co z tego,że jest 1 nad ranem. Rodzice i tak nie zauważą, że mnie nie ma. Wreszcie mogę z Tobą porozmawiać. Ty nie wiesz jak mi Ciebie brakuje. Ty byś mi pomogła. Postanowiłam. Wyciągam opakowanie tabletek z kieszeni. Tego właśnie potrzebuje. Biorę jedną po drugiej. Powieki same opadają. Czuję jak spadam w przestrzeń. A co najważniejsze czuję się wspaniale.    A.
 bilans: ok.750kcal.

1 komentarz:

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuje c:
Nie musicie się tu reklamować, odpowiadam na każdy kom. ♥